
Sprawa dotyczy chęci zlikwidowania w gminnych placówkach oświatowych kuchni i stołówek obsługiwanych przez gminnych pracowników i w to miejsce wprowadzić zewnętrzną firmę cateringową. Uważam, że to może być krzywdzące tak dla dzieci (m.in. ze względu na jakość posiłków), jak i dla nas - rodziców (ze względu na koszty).
Ostatnio rozmawiałem z bliskim współpracownikiem burmistrza. (...) Troszkę rozwiązał mu się język i to co usłyszałem, jest nieprawdopodobne i niewiarygodne.
Kolega powiedział, że w Urzędzie Miasta w Piasecznie trwają dość mocno zaawansowane prace nad zlikwidowaniem wszystkich szkolnych i przedszkolnych stołówek. Kolega powiedział, że burmistrzowi nie opłaca się utrzymywać wielu pracowników i jeszcze dbać o wyżywienie i chce to oddać w prywatne ręce.
Co ciekawe, mają nawet już firmy, które chętnie przejmą całe wyposażenie kuchni i stołówek.
Sam mam dwoje dzieci w piaseczyńskich szkołach. Wykupuję dla nich obiady, bo z żoną nie jesteśmy w stanie być w ciągu dnia w domu i przygotowywać jedzenie - mamy to szczęście, że oboje pracujemy. Jak się okazuje, to plan w Urzędzie Miasta jest taki, aby nie tylko oddać wyżywienie dzieci na zewnątrz, ale również aby rodzice płacili pełny koszt wyżywienia. Teraz jest tak, że płacimy z żoną nieco ponad 4 złote za dzień na jedno dziecko i są to pieniądze, na które nas stać. Kolega powiedział też, że plan zakłada przerzucenie całej lub większości odpłatności na nas - rodziców, czyli do jakiś 12-15 złotych. Dodał także, że w Urzędzie są osoby przeciwne temu pomysłowi z różnych powodów, ale za jedne z główniejszych podają to, że gmina straci możliwość kontroli tego, co jedzą dzieci (jakość czy zawartość będą przecież mocno niepewne), czy też nie będzie miała w zasadzie jak wpływać na firmę zewnętrzną. Sam pracowałem przez kilka lat w firmie cateringowej i wiem, że to będzie bardzo złe posunięcie. Złe, bo firma (nie tylko cateringowa, ale każda) jest nastawiona na zysk. Wiem jak się to odbywało w mojej, ale i w konkurencyjnych - produkty żywnościowe zastępowano najtańszymi, a przez to jakościowo najgorszymi, porcje tak przygotowywano, aby produktów było jak najmniej, ale zachowywało "wartość wagową" (nawadnialiśmy mięso, ziemniaki, makaron utrzymywaliśmy długo w wodzie, aby ją pił i przez to był cięższy. Poza tym pieniądze, o których mówił mój znajomy spowoduje, że moje - i pewnie nie tylko moje - dzieci przestaną jeść w szkole, bo nie będzie nas na to stać - 3 razy więcej to będzie nie do udźwignięcia.
Cóż, wydaje mi się, że to wszystko jest robione w dużej tajemnicy przed mieszkańcami i rodzicami uczniów i przedszkolaków. Myślę, że to jest w tajemnicy, bo porządek obrad sesji Rady Miejskiej, która odbędzie się w najbliższą środę (23.11.2011r.), nie przewiduje tego punktu, a temat ten będzie miał być niejako "wrzucony" w trakcie jej trwania.
Mam nadzieję, że radni (bo to od nich wszystko zależy) nie dadzą zrobić skoku na szkolne i przedszkolne stołówki i kuchnie. Bo to może doprowadzić do tego, o czym mówiło się na początku tego roku - że gmina Piaseczno planuje sprywatyzować wszystkie gminne przedszkola, bo jej się tego nie opłaca utrzymywać.
PS. Roześlę to zaraz po naszych lokalnych i okolicznych redakcjach, może oni coś w tym temacie pomogą.
Pozdrawiam i z góry dziękuję za pomoc.
Piotr Liliański
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie