Reklama

PIASECZNO W KAJDANKACH

itvpiaseczno
14/03/2015 20:07
Wywiad, ale tym razem bez kamery.

PIASECZNO W KAJDANKACH
(imię i nazwisko rozmówcy zostały zmienione)

Mariusz Kujaszewski: - Winny czy niewinny?

Piotr Marzec: - To nie do mnie pytanie. Wydanie wyroku w sprawie należy do niezawisłego sądu. Prokuratura już zapewne to bada, przesłuchuje świadków i wyciąga wnioski. A ja mogę się tylko głęboko nad tym wszystkim zastanowić. Jestem po prostu zszokowany. To jakaś totalna załamka w obrazie świata, który do wczoraj zupełnie spokojnie układał mi się w głowie.

MK: - Polityka jest brudna. Piaseczno jest politycznie zdeprawowane. Łukasz K. siedział wysoko, startował jeszcze wyżej. Był liderem tutejszej PO. Stracił nad sobą kontrolę. Zapomniał się. I dzisiaj - choć wyrok jeszcze nie zapadł - jest spalony. Przekroczył granicę politycznej, zawodowej i zapewne obywatelskiej śmierci.
PM: - A jeśli okaże się niewinny i wygra sprawę o odszkodowanie?

MK: - To musiałaby być spektakularna wygrana i niemałe odszkodowanie, które odbiłoby się echem w całej Polsce. Nie sądzę jednak, żeby CBA dało się wrobić w jakąś dziecinadę. Prestiż służb to rzecz ogromnej wagi. Tu nie ma miejsca na pomyłki. Nie ma żartów.
PM: - CBA dość często zagląda do Piaseczna. Ale do tej pory mówiło się szeptem i na ucho, że za wizytami służb stał właśnie Łukasz. Przyjeżdżali, czesali zazwyczaj Starostwo i... odjeżdżali z pustymi rękami.

MK: - Łukasz K. chciał za wszelką cenę dopaść starostę Dąbka. Ile razy nagrywałem sesje rady powiatu! Zawsze były jakieś jaja między Łukaszem i starostą. Wiecznie zarzuty, wiecznie sprzeczki. Tylko nikt nikomu nie mógł niczego udowodnić.
PM: - No tak. Ciężar zarzutów spoczywał zawsze na kimś, a nie na Łukaszu. Nie ukrywał swojej antypatii do ówczesnej koalicji w powiecie. Chciał wygrać fotel starosty. W rezultacie jednak w ogóle wyszedł ze składu rady powiatu. Przestał być samorządowcem, pozostając bardzo wpływowym działaczem PO w Piasecznie. I wszystko co robił, robił po linii zwierzchności partyjnej. Wiele mógł, bo to było widać z jego sposobu zachowywania się wobec pozostałych członków partii w Urzędzie. To nawet brzmi obrzydliwie. Szara eminencja. Wchodził, nie pukając.

MK: - Mieszka pan w tej gminie od wielu lat. Czy Piaseczno przerodziło się w jakiś wyjątkowy grajdoł? Kłębią się tu ciemne interesy, wybuchają afery, jakieś zmowy, ciągłe trwa napięcie na linii władze -mieszkańcy. Lokalne grupy interesu kopią się po kostkach, gryzą po karkach. Każdego można w czymś umoczyć, oskarżyć...
PM: - To nie jest wynalazek Piaseczna. Tak jest wszędzie. Poza tym małe miasta w bezpośrednim sąsiedztwie Warszawy są traktowane jak strefy wpływów. Stąd to napięcie, jak pan to określił. A wyborcy-autochtoni, którzy pamiętają jeszcze co to jest lokalna tożsamość - są już w mniejszości. Ludność napływowa w gminie przynosi ze sobą wzorce wielkomiejskie, z Warszawy. Na tych wzorcach gra się inaczej. To głośna gra na emocjach, bo przecież nie na wiedzy o samorządzie. 95% wyborców nie ma wiedzy o istocie samorządu, a z pewnością nie jest w stanie zweryfikować słów ludzi, którzy się rwą do władzy lub już ją zdobyli.


MK: - No ale wybory kiedyś się kończą. Ktoś wygrywa i co?
PM: - I spłukuje pokład po poprzedniku i przeciwniku. Nowi liderzy wiedzą, w co wchodzą, o co walczą i co reżyserują. Mają plan. Na dzień dzisiejszy Piaseczno - jako peryferyjna dzielnica stolicy - miała się stać kolejną dobrze uzbrojoną bazą PO. Budowa tej bazy trwała do chwili aresztowania Łukasza K.
MK: - Może dlatego jest to tak szokujące. Ta afera zniszczyła wynik wyborów.
PM: - Co więcej, obudziła demona walki między lokalnymi koalicjantami. PIS musi się z tego oczyścić za wszelką cenę. Nie może się babrać w łapówkarstwie nagłośnionym we wszystkich mediach w kraju. Poza tym, kajdanki na rękach Łukasza K. , oprócz ryzyka kolejnych możliwych zatrzymań, przyniosły w lokalnej strukturze załamanie się przywództwa. Do tej pory w PO była bardzo wąska grupa ludzi. Teraz jest jeszcze węższa i bardziej widoczna.

MK: - Czy CBA znów się pojawi w Piasecznie?
PM: - Nie mam pojęcia, co zrobią służby. Ale Łukasz K., zdolny, młody technokrata i partyjny prominent wszedł w kryminalne układy z nazwą Urzędu Miasta i Gminy na ustach. Dlaczego robił to z takim przekonaniem? Przecież Urząd to ludzie, to procedury, to koszty, to polityka przestrzenna. To komisje merytoryczne. To sesje rady. A Łukasz K. nie rzucał słów na wiatr. Znaliśmy go przecież jako człowieka bardzo wiarygodnego, wierzyliśmy w niego, był kojarzony z misją strażnika prawa. Co się z nim stało?! Przecież nie mógł nie rozumieć, że robota, za którą bierze łapówkę, pogrąża Urząd.

MK: - Wow! Czekamy na ciąg dalszy! Ale wróćmy do ślubu PO z PIS-em. Będzie rozwód?
PM: - Jeśli PIS w Piasecznie ma charakter, a przede wszystkim honor, to zbudowanie koalicji bez udziału wąskiej grupy liderów PO jest oczywiste. Wejdą do niej ludzie ze wszystkich ugrupowań, które mają reprezentację w powiecie. Starosta musi się wykazać talentem godnym wytrawnego polityka. Musi zaistnieć jako w pełni samodzielny samorządowiec. To jest jego życiowe pięć minut. Bez sterowania z tylnego siedzenia.

MK: - Porobiło się. A tak ciekawie się zapowiadało. Platforma szła po zwycięstwo we wszystkich lokalnych wariantach. Łukasz K. otwarcie o tym mówił. Wyznaczał już następców gminnych włodarzy.
PM: - Może poza Prażmowem. To jest teraz wolny wybieg dla żubrów starego politycznego układu. I im dalej od Piaseczna znajdują się te żubry, tym lepiej.

MK: - Są groźne?
PM: - W środowiskach opozycyjnych wobec PO jest kilku przekonujących i silnych liderów. Jeśli zewrą szyki - to Łukasz K. będzie powodem zgonu swojego politycznego dzieła. To brzmi irracjonalnie, ale jest prawdopodobne. W każdym razie partyjna pomoc z Warszawy urwała się na dobre.

MK: - Nie mamy szczęścia ani do polityków ani do gospodarzy. Chyba czeka nas referendum...
PM: - Odbudowanie wiarygodności po takim ciosie jest bardzo trudne. Nacisk opinii społecznej, ale przede wszystkim poczucie wstydu jest dotkliwe. PO musi tę żabę jakoś przełknąć, tylko że w tej aferze skompromitowane zostało również Piaseczno - jako miasto, jako społeczność. Straciliśmy twarz. Jeśli PIS tego nie zrozumie, życie dolepi nam do herbu kajdanki.
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo iTVPiaseczno.pl




Reklama
Wróć do