Reklama

KLUB PODRÓŻNIKA

Konstanciński Dom Kultury
13/04/2017 14:42
19

Konstanciński Dom Kultury godz: 19:00

Absurdy postsowieta, czyli Kaukaz á rebours

Im dłużej tam jeżdżę, im więcej przebywam tym bardziej mnie zaskakuje. Co prawda nie szokuje mnie już krowa, bawół albo koń przebiegający mi drogę w centrum Gudermesu w Czeczenii, albo świnia z drewnianą obwódką na szyi pasąca się pod Mc Donaldsem. Nie dziwi mnie marszrtuka, szaleni kierowcy czy powszechna prowizorka , nie szokują transformatory, do których należy podpływać łódką,  o wiecznie cieknącej wodzie z kranów, o zasypinaiu do pracy, o nie pójściu do pracy z powodu śniegu, o tym, że jeździ się mercedesami, ale nie ma się na paliwo, że ma się iPhona ale nie ma się na kartę do niego….

Im silniej wsiąkam w Kaukaz tym bardziej zauważam absurdy z nim związane. Zaczynam go sobie odczarowywać i nie patrzeć przez różowe okulary. Widzę na przykład dom, piękny, trzypiętrowy, w którym kominek – tak przecież przydatny podczas chłodnych zim – zamontowano na trzecim piętrze. Bo tak! I to jest wystarczający argument. Zauważam obłudę toastów i zachowań ludzi, religię mieszającą się z zabobonami i hipokryzję wielkiej wiary połączonej z powszechnym rozpasaniem seksualnym… Widzę niedbalstwo… Spadła zasłona dymna i Kaukaz zaczyna ukazywać się takim, jaki jest. Gruboskórny. Zawzięty. Kategoryczny. I z zasadami… I to jest Kaukaz, który lubię najbardziej. Choć „lubię” to za słabe słowo dla wyrażenia tych emocji. Ja go kocham i nienawidzę jednocześnie.

Ale nie będę narzekać.

To będą opowieści z Czeczenii, Górskiego Karabachu, Kałmucji (która nie jest już geograficznie Kaukazem, ale zamyka go na północnym-wschodzie), Osetii Północnej i Południowej, Abchazji i trochę Gruzji.  W 2016 roku spędziłam tam łącznie ponad pięć miesięcy. Miesiąc mieszkałam w czeczeńskich rodzinach – różnych, i bogatych i bardzo biednych. Opowiedzieć chcę o ich życiu, codzienności, poglądach, mentalności i o „ich” Władcy. Do Górskiego Karabachu pojechałam dwa miesiące po wojnie, jako dziennikarz, na linię frontu. Karabach, podobnie do Armenii, zmienił się w ciągu ostatnich trzech lat, a „nowa” wojna nakreśla już zupełnie nową realność. Abchazję sobie odczarowałam. Po złych doświadczeniach z agenturą postsowiecką popatrzyłam na ten kawałek innymi oczyma.

W Kałmucji odpoczywałam po dramatycznych doświadczeniach w Czeczenii, a Osetia Południowa – okazała się ziemią nie do zdobycia, a Soczi Misiem na miarę naszych możliwości.

Kaukaz udowadnia – choć nie umiem znaleźć argumentu jak to robi – że nie ma rzeczy niemożliwych.

Stasia Budzisz-Cysewska

Reporterka, dziennikarka i doktorantka. Ukończyła filologię polską oraz rosyjską na Uniwersytecie Gdańskim, aktualnie prowadzi badania naukowe dotyczące tworzenia nowej pamięci, będącej skutkiem wojen, które przetoczyły się przez Kaukaz po upadku Związku Sowieckiego. Zawodowo, hobbystycznie i naukowo związana jest z Kaukazem. Uwielbia Rosję i wszytsko, co z nią związane. Pisze reportaże do Nowej Europy Wschodnej, Konceptu, Bilzy, Poznaj Świat, portalu Obserwator Międzynarowowy oraz kaukaz.net i innych. Publikuje także w periodykach naukowych. Interesuje się kinem dokumentalnym.

Środa, 19 kwietnia, godz. 19.00

Wstęp wolny

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo iTVPiaseczno.pl




Reklama
Wróć do