Fragmenty artykułu Krzysztofa Małyski z portalu TAK TO WIDZĘ
Rada Miejska w Piasecznie to ciekawe gremium. Ciekawe w pomysłach, zachowaniu, robieniu z siebie gwiazd (przez konkretne osoby), ale i ciekawe w decyzjach, jakie podejmują. Do tej pory jakoś za bardzo nie raziło mnie to, bo folklor samorządowy jest czymś normalnym. Dodatkowo traktowałem Radę jako ciało, na którym można poeksperymentować i sprawdzić pewne teorie dotyczące współżycia władzy ze społeczeństwem. Ostatnia sesja (nota bene budżetowa, a więc i mocno emocjonalna) sprawiła, że podsumuję to zacne grono. Oczywiście w najbardziej wybijających się osobach. niekoniecznie pozytywnie.
Nieokreślone grono radnych Generalnie większość członków Rad (tzw. radnych) jest nieokreślona. I nie mówię tutaj o określeniu politycznym, światopoglądowym czy społecznym. Mam na myśli działanie często nie w swoim imieniu, nie w imieniu mieszkańców, których reprezentują, ale zależne od decyzji innych.
Większość z radnych - podobnie jak większość parlamentarzystów (czyżby przykład szedł z góry?) - to zwykłe maszynki do głosowania liderów. I co ciekawe, im większa grupa ludzi tym bardziej podatna (a może zmuszona) do konkretnego głosowania w konkretnej sprawie. Z czego może to wynikać? Przede wszystkim z celów organizacji/partii, z ramienia której radni lub radne pochodzą. Wiadomo, że jednym z warunków „wejścia” na daną listę jest późniejsza realizacja pewnego programu charakterystycznego dla tej grupy. Tak też było i tym razem na sesji Rady Miejskiej. I nie mówię tutaj o przyjęciu budżetu w całości jako takiego, ale o głosowania nad poszczególnymi punktami tego dokumentu. Cały artykuł na stronie www.taktowidze.pl
Komentarze opinie