
DOBRY ŻART TYMFA WART
W „Kurierze Południowym” datowanym 1-7 kwietnia 2011r, ukazał się uwypuklony na niebieskim tle, obejmujacy swoim rozmiarem niemal ¼ strony, artykuł, pt. „Radni i urzędnicy taniej kupią nieruchomosci”. Redakcja tygodnika, za pośrednictwem autorki tekstu Elzbiety Czerskiej, informuje czytelników, o tym, jak to radni gminy Piaseczno, z inicjatytywy wiceburmistrza Daniela Putkiewicza uchwalili przyznanie sobie oraz urzędnikom gminnym 98 % bonifikaty na zakup gminnych nieruchomosci.
Tekst jest oczywiście prima aprilisowym żartem, który redakcja „Kuriera Południowego”, zapewne będzie prostowała w kolejnym numerze za tydzień. Niestety, przez ten cały tydzień, informacja ta będzie funkcjonowała w sferze publicznej, a wyjaśnienie umieszczone po tak długim czasie, nie do wszystkich dotrze. W ten oto prosty sposób rodzi się plotka, - niedoceniana, czasem postrzegana jako niepoważna, ale jednak potężna i niebezpieczna metoda wpływu na ludzi. Tak się bowiem dzieje, że nawet nieprawdziwa informacja rozpowszechniana w społeczeństwie, zaczyna żyć swoim własnym życiem i w efekcie końcowym, przez wiele osób jest przyjmowana za prawdę. Z tego też powodu kłamliwa, mająca niewiele wspólnego z rzeczywistością informacja - plotka jest dosyć częstym elementem strategii rywalizacji powodujacym utratę dobrego wizerunku osoby lub osób, których dotyczy.
Plotka jest tym bardziej niebezpieczna, jeśli zostaje przekazana przez tzw. Autorytet, a takim niewątpliwie jest lub pretenduje do tego, aby być, lokalna gazeta, będąca niejako w obowiązku rzetelnego informowania swoich czytelników o wszystkich ważnych sprawach dziejących się w powiecie, szczególnie, jeśli dotyczą one władz samorządowych. I oto mieszkaniec gminy Piaseczno dowiaduje się z „Kuriera Południowego”, że radni, których niedawno wybrał do reprezentowania interesów gminy, łącznie z urzędnikami, dbają, ale li tylko swoje interesy. Ziarno zwątpienia zostało zasiane. I tak się właśnie stało. Efekt był natychmiastowy. Wkrótce po ukazaniu się „Kuriera Południowego”, wielu zaskoczonych radnych i urzędników zostało przytłoczonych telefonami i mailami od oburzonych mieszkańców stosujących niewybredne epitety i zarzucających im, - w krótkich słowach, - nieuczciwość.
I tu w oczywisty sposób nasuwa się pytanie o granice dobrego żartu.
Nie podlega dyskusji fakt, że Prima Aprilis jest kulturowo i obyczajowo usankcjonowany dniem żartów i głupców. Od wieków ludzie prześcigają się w tym dniu w robieniu innym dowcipów i kawałów, w wyśmiewaniu się z naiwnych, czy też w wymyślaniu na ich temat śmiesznych historyjek. Dopuszczalne jest celowe wprowadzanie w błąd i sprawiania, by na chwilę uwierzyli w coś nieprawdziwego. Nawet poważne stacje telewizyjne i cenione tytuły prasowe konkurują w żartobliwych informacjach. Do annałów przeszła historia z 1 kwietnia 1957r., kiedy to brytyjska telewizja BBC wyemitowala materiał wideo ukazujący radosnych szwajcarskich rolników „zrywających” z drzew pierwsze plony spagettii, które rzekomo udało się wyhodować dzięki łagodnej zimie oraz innym sprzyjającym, aczkolwiek skomplikowanym czynnikom. Przekaz był tak sugestywny, że po wyemitowaniu teg materiału, stacja otrzymała tysiące zapytań od Brytyjczyków chcących wyhodować makaron w przydomowych ogrodach. Podobna reakcja społeczna miała miejsce w 1998r, kiedy Burger King opublikowal reklamy nowego produktu, jakim miał być „Whopper dla Leworęcznych”, czyli kanapka mająca wszystkie składniki przesunięte o 180 stopni względem wersji dla praworęcznych. O nowy produkt prosiły tysiące klientów. Niewinne żarty bazujące na bezmyślnosci niektórych obywateli, jednak nie powodujace dla nikogo żadnych przykrych konsekwencji, a przede wszystkim, nie wskazujące palcem na żadną konkretna osobę, bezpośrednio lub pośrednio.
Primaaprilisowe żarty od wieków funkcjonują w społeczeństwie jako swoista forma zabawy i aczkolwiek nie przez wszystkich jest ona uprawiana, powszechnie spotyka się z akceptacją, a nawet ciekawoscią ludzi, o ile odbywa się ona w granicach tzw. przyzwoitosci. Istnieje jednak podstawowa i zawsze taka sama zasada tejże zabawy, a brzmi ona �" PRZEDE WSZYSTKIM NIE SZKODZIĆ. Dobry dowcip jest tylko wtedy dobry, kiedy nie robi nikomu krzywdy. Z przykrością jednak należy stwierdzić, że redakcja „Kuriera Południowego” zapomniała o tej prostej zasadzie. Nasi pradziadowie mawiali, że dobry żart tymfa wart, bo właśnie tyle na odpustowych jarmarkach wrzucano do kapelusza wędrownym błaznom i kuglarzom, - bezwartosciową niemal monetę, bitą przez Jana Kazimierza, w której ilość używanego do jej produkcji srebra była zaniżana co najmniej o połowę. Niestety, niestosowny żart wymyślony przez redakcję „Kuriera Południowego” nie tylko nie jest wart jednego tymfa, ale nawet funta kłaków.
Katarzyna Nowocin-Kowalczyk
Kulturoznawca,
Radna Gminy Piaseczno
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie